wtorek, 11 lutego 2014

Metoda marchewki i kija



Każdy z nas – czy chce czy nie, jest konsumentem i potencjalnym targetem, do którego swoje oferty kierują specjalnie usługodawcy i sprzedawcy dóbr konsumpcyjnych. Nawet jeśli nie jesteśmy jak dziecko we mgle i w hipermarkecie (i nie tylko) uważamy na chwyty reklamowe i pułapki, i jesteśmy  ich świadomi, czasem łapiemy się na spławik zarzucony przez specjalistów od sprzedaży i marketingu. Oprócz takich działań jak merchandising, czyli odpowiednia ekspozycja towaru i planowanie przestrzeni w sklepie, sprzedawcy stosują inne metody, które służyć mają przyciągnięcie klienta.
Metoda marchewki i kija

Jedną z nich są oczywiście systemy lojalnościowe [biznes.lumo.pl], które przecież lubimy i wcale nie czujemy się oszukiwani, gdyż chętnie z nich korzystamy licząc na… zysk! Chyba każdy z nas skorzystał kiedyś z jakiegoś programu lojalnościowego – i nawet jeśli twierdził, że nie da się na niego złapać, skusiła go na przykład gwarantowana wygrana. Bardzo często mamy poczucie, że wręcz opłaca nam się korzystanie z tego typu „lojalek” i czasem faktycznie tak jest. Weźmy choćby stacje benzynowe, które proponują najlepsze nagrody za odpowiednią ilość zatankowanego paliwa. Cena paliwa na poszczególnych stacjach nie różni się tak bardzo – a tankować przecież musimy. Dlaczego więc przy okazji nie skorzystać z takiego programu? Zwłaszcza, że czasem możemy otrzymać gadżet praktyczny i pomocny z naszego punktu widzenia.