Każdy z nas –
czy chce czy nie, jest konsumentem i potencjalnym targetem, do którego swoje
oferty kierują specjalnie usługodawcy i sprzedawcy dóbr konsumpcyjnych. Nawet
jeśli nie jesteśmy jak dziecko we mgle i w hipermarkecie (i nie tylko) uważamy
na chwyty reklamowe i pułapki, i jesteśmy
ich świadomi, czasem łapiemy się na spławik zarzucony przez specjalistów
od sprzedaży i marketingu. Oprócz takich działań jak merchandising, czyli
odpowiednia ekspozycja towaru i planowanie przestrzeni w sklepie, sprzedawcy
stosują inne metody, które służyć mają przyciągnięcie klienta.
Jedną z nich są
oczywiście systemy lojalnościowe [biznes.lumo.pl], które przecież lubimy i wcale nie czujemy się oszukiwani, gdyż
chętnie z nich korzystamy licząc na… zysk! Chyba każdy z nas skorzystał kiedyś
z jakiegoś programu lojalnościowego – i nawet jeśli twierdził, że nie da się na
niego złapać, skusiła go na przykład gwarantowana wygrana. Bardzo często mamy
poczucie, że wręcz opłaca nam się korzystanie z tego typu „lojalek” i czasem
faktycznie tak jest. Weźmy choćby stacje benzynowe, które proponują najlepsze nagrody
za odpowiednią ilość zatankowanego paliwa. Cena paliwa na poszczególnych
stacjach nie różni się tak bardzo – a tankować przecież musimy. Dlaczego więc
przy okazji nie skorzystać z takiego programu? Zwłaszcza, że czasem możemy
otrzymać gadżet praktyczny i pomocny z naszego punktu widzenia.
Programy lojalnościowe dla firm [biznes.lumo.pl] w ciągu ostatnich kilku lat prężnie się rozwijały i zmieniały. Kiedyś
mogliśmy za odpowiednią ilość wydanych pieniędzy w danym sklepie otrzymać co
najwyżej drobny upominek. Najczęściej i tak były to gadżety z logiem danej
firmy – więc kolejna forma reklamy. Programy lojalnościowe z punktu widzenia
klienta są korzystne. Powinniśmy jednak zawsze skalkulować, czy faktycznie
opłaca nam się brać w nich udział i czy przypadkiem nie wydamy więcej niż byśmy
chcieli – częściej te atrakcyjne akcie kojarzą się bowiem z metodą marchewki i
kija…

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz